czwartek, 21 marca 2013

Miłość czy obowiązek?

Chciałabym poruszyć dzisiaj temat aranżowania małżeństw w Indiach. Nie będę się tutaj opierać na żadnych statystykach, lecz na moich własnych spostrzeżeniach, które zebrałam w trakcie rozmów z wieloma kobietami. Zacząć jednak pragnę od mężczyzn. A dokładniej od obrazu typowego faceta w tym kraju. Zawsze jednak trzeba wziąść pod rozwagę, że wszędzie znajdziemy odstępstwa od reguły!
Typowy chłopak w Indiach, i nie ma tutaj znaczenia czy wyrósł on w bogatej czy w biednej rodzinie, zawsze zajmuje specjalne miejsce w jej hierarchii. Niestety muszę to powiedzieć, ale chłopcy są w Indiach faworyzowani. Myślę, że w dzisiejszych czasach nie jest to tylko kwestia tego, że dziewczynkę trzeba wydać za mąż (w Indiach na słowa: "chcę robić karierę, nie chcę mieć dzieci" nie ma miejsca), że trzeba ją odpowiednio odprawić i zapłacić rodzinie męża. Wielu hindusów odchodzi od tego zwyczaju, choć ci "tradycyjni" są ciągle w większości. Myślę, że zjawisko to leży w mentalności ludzi żyjących tutaj i muszą minąć jeszcze przynajmniej dwa pokolenia, aby myślenie to uległo zmianie. Do dzisiaj w Indiach ciężarna kobieta nie dowie się od żadnego lekarza czy będzie miała synka, czy córeczkę. Zdradzenie płci przyszłego potomstwa jest tutaj surowo zabronione. Chłopcy w Indiach mają też łatwiejsze życie niż dziewczynki. W biedniejszych rodzinach to chłopcy będą posyłani do szkoły, będą mogli się uczyć. W wielu rodzinach zdarza się, że gdy nie ma pieniędzy na kontynuowanie nauki przez oboje rodzeństwa, siostra poświęca się dla brata. Jest to przypadek jednej z bliskich mi osób w Indiach. Rozmawiając z nią zapytałam się, czy nie jest jej żal. Chciała zostać inżynierem, lecz jej życie potoczyło się całkiem inaczej. Jej odpowiedź była jednoznaczna: "Tak, jest mi żal, ale chciałam się poświęcić, żeby mój brat miał lepiej. Ja będę miała męża. Co zrobić...".
W Indiach coraz więcej się zmienia, najmłodsze pokolenie jest już powoli wychowywane w inny sposób, jednak problemem jest tutaj zbyt duża liczba ludzi niewykształconych i analfabetów. Żyją oni w bardzo tradycyjny i restrykcyjny sposób, folgując zasadom, które sprawdzały się kilkaset lat temu, lecz dzisiaj niszczą życie wielu osób. W kobietach indyjskich rodzi się jednak nowa świadomość, uczą się, studiują i wyjeżdżają za granicę poznając nieznany dotąd świat wolności. Nie mówię, że są one nieszcześliwe, ale żyją w pewnych ograniczeniach i powoli zaczynają to odczuwać. Tradycje nie są złem, powinny być pielegnowane. Lecz jak ostatnio zapytała mnie moja koleżanka Mrs. Manju: "Jak uważasz, czy kraj taki jak Indie powinien trwać niezmiennie w swoich tradycjach, czy powinien je pielęgnować? Czy powinniśmy oddać się nowoczesności i zapomnieć?". Odpowiedziałam jej, że zawsze powinni pielęgnować tradycje, lecz także próbować "dopasować" pewne zwyczaje czy zachowania do dzisiejszych czasów, gdyż niektóre z nich są po prostu krzywdzące. Mrs. Manju przytaknęła mi, ale odpowiedziała: "No właśnie, a Indie niezmiennie od setek lat praktykują i pielęgnują to co zaprzeszłe i niepotrzebne". Ona sama wyszła za mąż z miłości. Jej mąż wyznaje inną religię, ona jest wegetarianką - on nie, ona pochodzi z bardziej konserwatywnej rodziny, on z otwartej. I choć widzę w niej wiele uległości, jest to niesamowita kobieta, która walczyła o swoje dobro stawiając czoło wszystkim, którzy stali na drodze do jej małżeństwa. Mrs Manju ubiera się w "zachodnie" ubrania, a ślub wzięła w normalnej sukience. Zupełnie inaczej niż Mrs. Vidya. To przemiła kobieta, pani domu, której małżeństwo było zaaranżowane. Pewnego dnia kawaler został przyprowadzony do jej domu i przedstawiony rodzicom. Ona sama nie miała nic do powiedzenia. Zadano w prawdzie pytanie "czy tak?", ale Mrs Vidya, jak mi wytłumaczyła, nie mogła udzielić innej odpowiedzi. Gdyby to zrobiła, jej matka zmusiłaby ją do małżeństwa. Nie mogła więc poczekać na innego ewentualnego kandydata. Zapytałam dlaczego: "Pai (jej mąż) jest inżynierem, ma dobrą pensję, ma dobrą pozycję w społeczeństwie". A więc wszystko o co chodzi to wysoki status ekonomiczny? Nie tylko, także dobre wykształcenie odgrywa w tym kraju ważną rolę. Oczywiście zdarzają się rodziny dające córce wolną rękę w wyborze kandydata. D. była przez wiele lat zakochana w pewnym chłopcu. Prosiła, żeby przedstawił ją swoim rodzicom, żeby powiedział o ich miłości. Przez pięć lat odrzucała kolejnych kandydatów, a rodzice powoli się niecierpliwili. W końcu prawda wyszła na jaw. Matka chłopaka zagroziła popełnieniem samobójstwa. Chociaż rodzice dziewczyny widząc jak cierpi zgodzili się na to małżeństwo z chłopakiem z odmiennej kasty, to jego rodzice zagrozili skandalem. W wieku 28 lat D. zaakceptowała swojego obecnego męża. Był to pierwszy kandydat narzucony przez rodziców. Architekt, z "dobrej" rodziny. Zapytałam jej, co czuje do niego, jak to jest poślubić całkiem obcego mężczyznę. Odpowiedziała mi, że to jest to chyba miłość, przywiązanie - w końcu to jej mąż. Ale wspominając swoją pierwszą miłość rozpłakała się. Minęły cztery lata, a ona wciąż nie może zapomnieć. Czy ich małżeństwo jest szczęśliwe? Nie mam prawa o tym decydować. Ale z moich obserwacji to nie bardzo. To znaczy nie kłócą się dużo, bo ona na wszystko się zgadza, żeby był spokój. A on uważa, że tylko mężczyzna może podjąć właściwą decyzję. Z jednej więc strony, małżeństwa aranżowane są "szczęśliwe". Nie ma w nich jednak najczęściej ani krzty partnerstwa. Żona pewnego znajomego kilka miesięcy temu urodziła córeczkę. Opiekuję się więc nią i domem, a mąż pracuje. Kiedy jednak on ma wolny czas, to nie poświęca go rodzinie. Pięknego niedzielnego dnia on umawia się na plażę ze swoimi znajomymi, a ona zostaje sama w domu. Każde ma tak naprawdę oddzielne życie, oddzielnych znajomych. Myślę, że ta smutna sytuacja to wynik tak małej ilości szkół koedukacyjnych w tym kraju i braku swobody w przebywaniu ze sobą poza szkołą. Chłopcy i dziewczynki od najmłodszych lat bawią się oddzielnie. Uczą się być ze sobą tylko w ramach jednej płci. Chłopcy w wieku 16-18 lat chodzą ulicami obejmując się lub trzymając za ręce. Nie, nie są to żadni homoseksualiści. Po prostu w Indiach chłopiec nie może iść za rękę z dziewczyną, chodzi więc z innym chłopcem. Czasami mam wrażenie, obserwując chłopaków tutaj, że są strasznie dziecinni i niedojrzali. Nie wiedzą jak się zachować wobec kobiety, żartują w sposób zupełnie nieadekwatny do ich wieku. Po mieście chodzą więc "bandy" dziewcząt lub chłopców, czasem nawzajem sobie dokuczając. Jest to aspekt Indii, którego bardzo nie lubię. To również między innymi dlatego nie mogę ubrać letniej sukienki, czy koszulki na ramiączkach, a na plaży muszę zapomnieć o bikini. Reakcje są bardzo niezdrowe i niedojrzałe.
Z drugiej strony brak świadomości czyni te małżeństwa bardzo nieszczęśliwymi. Kobiety biedniejsze, niewykształcone nie wiedzą, że jest gdzieś inne życie, gdzie kobiety nie tylko służą, ale także są kochane. Niestety tutaj, nawet gdy kobieta jest maltretowana, nie ma prawa się uskarżać i musi przyjąć to z pokorą. Poznałam jedną kobietę, która powiedziała "nie" mężowi, który ją bił. Doszło do rozwodu, lecz ona została w swojej miejscowości potępiona. Uciekła jednak do miasta i znalazła swoją miłość.
Być może moje opinie są zbyt emocjonalne i subiektywne, lecz rozmawiając z tymi kobietami ciężko jest się nie zaangażować. Większość historii które poznałam są dramatyczne. Indie zmieniają się jednak cały czas i rozwijają. Coraz więcej dziewczyn chce chociaż decydować o swoim przyszłym partnerze. Dlatego bardzo podziwiam B. Jest młodą, bardzo utalentowaną dziewczyną, obecnie kończy studia doktorskie w Bostonie. Ja natomiast poznałam ją w Berlinie. B. zakochała się w najlepszym przyjacielu mojego Pariego. R. odwzajemnił to uczucie, lecz obie rodziny były na nie, z powodu różnic kastowych. R. pochodzi z bardzo bogatej i wysoko postawionej rodziny, ona natomiast z rodziny inteligenckiej, lecz z niższej kasty. Walczyli długo o swoją miłość i wygrali. W sierpniu zeszłego roku zostali małżeństwem :-)...

3 komentarze:

  1. Ciekawe jaki jest Twój Pari? Jak przyjęła Cie jego rodzina?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest opowieści na osobny wpis! I jak tylko będę miała chwilę czasu, to wygląda na to, że to zrobię. Co ciekawe, nikt nie pyta jak zareagowała moja rodzina ;-) Już sama nie wiem, z której strony było gorzej ;-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wydaje mi się, że być może Twoja rodzina zareagowała lepiej, bo odkąd wstąpiliśmy do UE coraz powszechniejsze są takie mieszane małżeństwa... Ale być może się mylę ;) A jeżeli chodzi o reakcję jego rodziny to ciekawi mnie to ze względu na ten ich podział kastowy - jak się ma do tego cudzoziemiec? Czy jako "biały człowiek" zostałaś przyjęta lepiej w tym kastowym świecie?

      Usuń